mamo, jesteś tam? czy mimo odległości jaka nas dzieli słyszysz moje wołanie? Potrzebuje Cię. Proszę przyjdź, bo zawiodłam się na życiu, o którym kiedyś mi tak dobrze mówiłaś.
Jest taki moment, kiedy ból jest taki duży, że nie możesz oddychać.
Mam wątpliwości. Wątpię w życie. Nawet już łez szkoda, bo szczęście innych jest nieszczęściem drugich. W takich chwilach topnieje cały lód w moim sercu. Wzruszenie sprawia, że mój nastrój polepsza się z minuty na minute. Wiecie dlaczego? Nagle zdaje sobie sprawę, że jeśli by zapytać tych wszystkich ludzi czy są szczęśliwi to połowa z nich natychmiast zalałaby się łzami. Nasze życie to poszukiwania, które już nie posiadają celu.
Będę walczyć tak długo, aż pewnego dnia powiem sobie skromnie - wszystko czego czego chciałam, dzisiaj już należy do mnie.
nie jest źle, czasem tylko przypomina mi się Jego uśmiech i mam ochotę z Nim pogadać.
prędzej czy później to wszystko wróci, to co tak nagle wpadło mam do rąk.
Co
u mnie? jak zwykle. coś się sypie. ktoś się kłóci, ktoś się
czepia. ktoś przychodzi. ktoś odchodzi. ja zostaje.
Idziesz z kimś, wydawało by się z kimś najważniejszym, przez swoje życie, nagle stajecie na rogu dobrze znanej wam ulicy, bo przecież chodzicie tedy co dzień, jednak okazuje się, że każde z was chce iść w inną stronę i jeśli żadne z was nie poświęci swojej dumy i swojego ego, to wszystko co tworzyliście od lat rozpieprzy się od tak. Jedno małe nieporozumienie dotyczące dalszej drogi, jest w stanie skreślić tak po prostu skreślić wszystkie wasze wspólne spędzone dni.
Najbardziej będę tęsknić za tą chwilą. kiedy po powrocie do domu nadal czułam Twój zapach.
A wczoraj wtulając się w poduszkę, zamykam oczy, staram się oszukać własną podświadomość. Przypominam sobie zapach Twojego ciała, ciepło dłoni. To nie takie trudne, od kiedy pozwoliłeś poznawać kawałek po kawałku, tak powoli zadurzając się coraz bardziej. Wyobrażam sobie ciebie obok, smak twych ust, które tak bardzo uwielbiałeś się zatapiać w moich łącząc je w jedną całość. Ramiona, w których się budziłam się każdego dnia, i ten cudowny uśmiech zadedykowany dla mnie.
Mam dość bólu, mam dość ciebie, ale uzależniasz i nie potrafię z ciebie zrezygnować.
Dzisiaj włączyłam jedną piosenkę. Tą moją ukochaną, która towarzyszyła mi przez całą zeszłoroczną jesień i początek zimy. Pamiętam jak w chłodne popołudnia po szkole uciekaliśmy do pobliskiej knajpki na gorącą pizze. Kłóciłam się z nim o miejsce przy ciepłym kaloryferze. W rezultacie i tak mocno mnie przytulał ogrzewając mnie sto razy lepiej i bardziej. Ciągle się śmialiśmy, wygłupialiśmy, prowadziliśmy długie rozmowy i nawet nie zauważyliśmy, kiedy już trzeba było się żegnać. Nie chciał mi podać kurtki, która wisiała tuż koło niego ale i tak kazał mi zapinać pod samą szyję i poprawiał szalik. Wychodziliśmy, kiedy na dworze było już ciemno. Pozwalał mi trzymać go mocno za ramię, kiedy przechodziliśmy przez nie oświetloną część parku. Zawsze mnie w tedy straszył, że ktoś chowa się za drzewami albo za nami idzie. Żegnał mnie buziakiem i znikał wbiegając po schodach do autobusu. Zostawiał mnie z tą piosenką w słuchawkach, z stęsknionymi ustami, dłońmi i sercem.
Każda droga w pewnym momencie się rozwidla, wybieramy różne drogi, myśląc że kiedyś się spotkamy widzisz jak ktoś coraz bardziej się oddala, to nic jesteśmy dla siebie stworzeni w końcu się spotkamy. .
Każda droga w pewnym momencie się rozwidla, wybieramy różne drogi, myśląc że kiedyś się spotkamy widzisz jak ktoś coraz bardziej się oddala, to nic jesteśmy dla siebie stworzeni w końcu się spotkamy. .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz