Tylko daj mi powód .....
Nie
potrafię tego zrozumieć.. Tej nieobecności .. W jednej minucie jest
człowiek a w drugiej już go nie ma.. Najpierw opowiadasz mu wszystko o
sobie, o planach jakie masz, zna Cię lepiej niż Ty sam siebie, a potem
tak nadzwyczajnej w świecie, nie masz w ogóle do niego dostępu. stojąc
obok Ciebie czujesz, że jest jakiś obcy, a przecież taki nie był,
pamiętasz go.. pamiętasz wszystko co z nim związane.. jesteś
przesiąknięta wspomnieniami, aż do szpiku kości. nie możesz pojąc tego
dlaczego to wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej.. wciąż myślisz
,że to jest jakiś głupi żart, że on niebawem wróci ,że to wszystko się
skończy i okaże jednym wielkim nieporozumieniem.
Za
Jego niepowtarzalny uśmiech skierowany tylko do mnie ,za tą iskierkę w
oku ,za namiętne pocałunki i czułe słowa ,za zaufanie ,za bliskość, za
miłość ,za cierpliwość do mnie ,za podporę w chwilach załamania ,za to
że jest przy mnie , za wszystko .
- KOCHAM GO
To
był rok który czule wspominam. Wiele wspólnych akcji, stałe miejsca,
znany na pamięć harmonogram dnia drugiej osoby, znaliśmy siebie na
pamięć, wszystko robiliśmy razem, nawet jak taką głupotę jak miesięczne
wagary, codziennie spontaniczne i spędzanie ich praktycznie w jednym
miejscu. Wspólne zainteresowania. Potem przyszło zazdroszczenie
szczęścia. Odsuwanie się się od siebie. Następnie akcja z sądem gdzie
staliśmy po przeciwnych stronach. A teraz? Żal, rozpacz z jego strony,
prośby o drugą szansę. I co ja mam zrobić? Brakuje mi go, ale nie
potrafię utrzymywać z taką osobą kontaktu.
Ciągle
jest mi brak, ciągle za mało twojej obecności, często za mało
wypowiedzianych czy też otrzymanych słów, za mało, za ciężko, za krucho,
za krótko.
Nigdy
nie zapomnij, że byłaś przy nim szczęśliwa. Niech tych wspomnień nie
przyćmi teraz nienawiść, która i tak jest udawana, bo najchętniej w
akcie dzikiej desperacji wróciłabyś do niego dając mu tyle szans ile
będzie potrzeba żeby w końcu było dobrze.
Ciągle
narzekasz. Chciałbyś żeby było inaczej, ale nie robisz nic, by tak się
stało. Często coś Ci nie pasuje. I codziennie pojawia się jakaś
drobnostka, która Ci przeszkadza. Masz nadzieję, że czas coś zmieni i
jutro będzie lepiej. Ale każde następne jutro staje się irytujące. Nic
Ci nie wychodzi. Ludzie się czepiają. Stwarzasz kłótnie. Wszystko się
sypie. Zaczynasz krzyczeć. Wątpisz we wszystko. Dla Ciebie nic już nie
ma znaczenia. Krwawisz. Pijesz. Upadasz. I tak codziennie, już od
jakiegoś czasu. Bo wszystko jest do bani, prawda? Zatrzymaj się choć na
chwilę, usiądź i odpowiedz na jedno ważne pytanie: po co żyjesz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz